wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 9

Minął tydzień od ostatniego spotkania z Rylandem. Nie ukrywam trochę mi go brakuje. Następnego dnia obudziłam się leżąc na kanapie przykryta kocem, gdy go już nie było, a następnie dostałam smsa, że dziękuję za miło spedząny wieczór. Poczułam się dobrze z tą myślą,  że mu się jednak spodobał dzień spędzony wspólnie ze mną. Dziś mam jechać na rehabilitację czyli powtórne spotkanie z Alexą .

Siedziałam w salonie,  ubrana już w swoje dresy, gdy nagle telefon Brada zadzwonił. Czekałam aż skończy połączenie, pod czas gdy ja postanowiłam włączyć telewizor. Skakałam po kanałach, poszukując czegoś interesującego, gdy on jeszcze rozmawiał. Spojrzałam na zegarek w swoim telefonie, który mówił, że mamy jeszcze dobrą godzinę do moich zajęć. Jednak podróż trochę zajmuje, ponieważ ośrodek znajduje się w samym centrum Los Angeles, gdy ja mieszkałam na przedmieściach miasta. Po dłuższej chwili do salonu wszedł Brad z wyraźnym zakłopotaniem na twarzy.

-Laura.-zaczął, lecz od razu przerwał.

-Coś się stało ?- zapytałam unosząc brwi.

-Dziś chyba nie dam rady zawieźć cię do ośrodka.

-Dlaczego ?- rzadko kiedy to się zdarzało, jak już to w jakiś krytycznych sytuacjach u niego w pracy. Tak,  Brad ma pracę, nawet dobrze płatną, starcza utrzymać nas i płacić za moją rehabilitację.

-Muszę jechać do pracy. Najwyżej zadzwonię do Alexy może jutro tam pojedziemy ?- zaproponował, w tym samym czasie gdy wpadłam na pomysł.

-Nie musisz.-uśmiechnęłam się.  -Jedz do pracy, jeśli tak cię potrzebują.-wywrociłam oczami.-Natomiast ja znam kogoś kto mnie podwiezie.

-Naprawdę ?-zapytał z nie małym zaskoczeniem.

-Tak.-przytaknełam głową.

-Będę bardzo wdzięczny temu komuś jeśli cię tam zawiezie.- podszedł do mnie. -Uważaj na siebie.- pocałował mnie w czoło.
-Może będę mógł cię z tamtąd odebrać.

-Będę pisać.- puściłam oczko. Brad założył buty, po czym żegnając się ze mną wyszedł. Jeszcze raz wyciągnęłam swój telefon, wybierając odpowiedni numer.

Do:Ryland:)

Masz może prawojazdy ?

Tak Ryland był moim planem B, jeśli on mi nie pomoże to następne zajęcia będą za tydzień bierąc pod uwagę napięty plan Alexy.

Od:Ryland:)

Tak a co ?

Do:Ryland:)

Pomógł byś mi dostać się do ośrodka ?

Była to chwila nadzieji, również dobrze mógł się nie zgodzić. W tej chwili wszystko było możliwe.

Od:Ryland:)

Będę za 10 minut

Odczytałam wiadomość, chowając telefon spowrotem do kieszeni dresów. Nie spodziewałam się jego tak szybkiej reakcji moje przeczucia mówiły, że to zły pomysł,  że będzie się od tego wymigiwac,  a jednak postanowił mi pomóc. Wyłoczyłam telewizor, gdy niczego konkretnego nie znalazłam, pojechałam jeszcze do kuchni, aby napić się szklanki wody. Nagle po domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

-Otwarte!-krzyknęłam odkładając szklankę do zlewu. Po chwili usłyszałam ciężkie kroki dochodzące z korytarza, mimowolnie moje serce szybko zabiło, poczułam wzrok na swoich plecach. Odwróciłam się, aby zobaczyć Rylanda z wielkim uśmiechem włosy tak, jak zawsze zaczesane do tyłu, biała bluzka i czarne dżinsy, a na nogach te same trampki.

-Jedziemy ?- zapytał posylając mi jeden z swoich uśmiechów.

-Jasne.- odwzajemniłam go i wyjechałam z kuchni, gdy nagle poczułam nagłe szarpniecie do przodu, czym się okazało, że Ryland postanowił pomoc mi dojechać do drzwi. Wyszliśmy z domu, gdy podałam mu klucze, aby zamknął drzwi. Przede mną stało wysokie, czarne auto marki bentley
Otworzyłam szerzej oczy, bo ono na pewno nie należało do najtańszych. Brunet otworzył drzwi,  po czym położył swoją dłoń za moim plecami, a drugą pod nogami i unosząc mnie, posadził na fotelu. Czułam się za wstydzona całą to sytuacja, dla tego po chwili moje policzki były purpurowe. Ryland przejechał wzrokiem po moim bezwładnym ciale, po czym jak małemu dziecku zapiął  pas bezpieczeństwa, co jeszcze byłam w stanie zrobić. Zamknął moje drzwi, a następnie złożył mój wózek i włożył do bagażnika. Po chwili znalazł się po drogiej stronie, zapalając auto. Rzuciłam szybko i zrozumiałe adres ośrodka, nadal czułam wypieki na swoje twarzy, nie chciałam aby je zauważył.

*
Jechalismy przez zatłoczone centrum Los Angeles. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Spojrzałam się na park znajdujący się po mojej stornie. Ludzie biegali w każdą stronę, aby się tylko nie spóźnić. Nie którzy pogubieni całkiem siedli na ławce spoglądając w niebo.

-Życie jest straszne.-weschnełam, co Ryland usłyszał i spojrzał na mnie pytająco.

-Wy­siada­my w ok­reślo­nym miejscu.Bieg­niemy do swoich obowiązków.Nie zauważamy piękna świata, in­nych ludzi.-wytłumaczyłam.
-Po czym znów nas ra­no budzik budzi.-dodałam, wlepiając wzrok w boczną szybę.

-Masz racje.-przytaknął.
- Ludzie Przyz­wycza­jają się do rzeczy­wis­tości, w której żyją, choć nie jest ta­ka jak­by chcieli, aby była. Później oka­zuje się, że jed­nak mogło być dużo trud­niej­sza niż wcześniej.-stwierdził, naciskając gaz, gdy na sygnalizatorze pojawił się zielony kolor.

- Chce ona stłumić w człowieku to, co w nim najlepsze.-skwitował zjeżdżając na boczny pas. Po chwili, zza zakrętu było widać duży budynek, do którego miałam przyjemność nie raz odwiedzać. Zaparkował auto na parkingu prawie, że pod samym wejściem. Wyłączył auto wyjmując kluczyki ze stacyjki i wyszedł. Usłyszałam jak zamyka bagażniki, po czym zaczął rozkładać wózek. Otworzył drzwi po mojej stronie. Odpiął mi pas, o którym kompletnie zapomniałam, co sprawiło, że znów poczułam się,  jak dziecko. Podniósł mnie i posadził na wózku. Zaczął pchać w stronę automatycznych drzwi wejściowych, które gdy nas wyczuły natychmiast się otworzyły. Wjechaliśmy do środka. Po kierowałam go gdzie ma jechać, kiedy wreszcie zatrzymaliśmy pod wielką salą. Wystarczyło mi tylko czekać na Alexe.

-Dziękuję, że mnie tu przywiązłeś.-bąknełam. -Myślę, że dalej sobie już poradzę, możesz już wracać. -zaproponowałam, a gdzieś w głębi duszy krzyczałam "zostań", gdy rozsądek wziął górę,  mówiąc stanowcze "nie".

-Chcę mieć pewność, że wszystko będzie okey,  do tego chciał bym zostać i dowieźć cię do domu.

-Nie musisz. Nie chce sprawiać kłopotu. -spuściłam wzrok. Ryland przykucnął przede mną, łapiąc moją dłoń i zamykając w szczelnym uścisku.

-Nie jest to żaden problem, lecz przyjemność. Nie chce abyś wracała później sama, czuje się teraz za ciebie odpowiedzialny.-poczułam dziwny skurcz w brzuchu, a serce nagle szybciej zaczęło bić. Przyspieszyłam oddech, gdy nie wiedziałam co się ze mną dzieje.

On się o mnie martwi

Powtarzała moja podświadomość.

-Dziękuję.-szepnełam, odwarzając się podnieść wzrok na jego brąz tęczówki. Tak intesywne kolor, patrzący na mnie za pewnie z lekką sadysfakcją, gdy nagle tą chwilę przerwało mi głośne kasłanie Alexy. Ryland odskoczy ode mnie, wstając na równe nogi. Spojrzałam na Alexe, która patrzyła się na Rylanda z lekką pogardą, gdy on nie zręcznie zaczesal włosy do tyłu, lecz byłam pewna, że gdzieś w środku cieszyła się, że widzi mnie z chopakim.

-Um, Alexa to jest Ryland mój...-zacięłam się chcąc dobrać odpowiednie słowo.-Przyjaciel.- wymusiłam uśmiech. -Ryland to jest Alexa moja rehabilitanka.-przedstawiłam ich. Brunet nie pewnie, wyciągnął dłoń w jej stronę, którą lekko uścisneła uśmiechając się. Alexa stanęła za mną, pchając mnie do drzwi, gdzie miały się odbyć ćwiczenia.

-Mogę wejść z wami ?- zapytał z lekkim zawahaniem Ryland.

-Jeśli tylko Laura na to ci pozwoli.-odpowiedziała Alexa. Chciałabym aby pojechał teraz jak najdalej stąd, nie chciałam aby mnie widział całą spoconą i wyczerpaną od bólu, co niosły ze sobą ćwiczenia.

-Um... Jasne.-usmiechnełam się sztucznie. Wjechaliśmy do sali, gdzie od razu Podjechaliśmy pod specjalną leżankę. Znów ten sam koszmar, gdy tylko zobaczyłam te piekielne łóżko, coś mnie zakuło w środku. Z każdym dniem powinno być leżej, gdy po mimo wszystko jest mi ciężej.

-Ryland mógł byś? - zapytała Alexa, pokazując ruchem głowy na mnie. Brunet przytaknął, po czym podniósł mnie kładąc na łóżku. Czułam się dziwnie wiedząc o jego obecność, a co dopiero o wzroku, który jeździł po moim ciele, do góry i do dołu. Alexa zeczeła ćwiczenia, zaczynając od stóp. Brunet zawzięcie przyglądał się  jej ruchom, pod czas gdy ja szukałam jakiegoś ciekawego punktu na suficie.

-Mógłbym ?- zapytał się Alexy. Podniosłam głowę do góry, nie dowierzając co on chce zrobić.

-Tak, jasne.- odsunęła się, dając mu dostęp. Stanął na tym samym miejscu co ona. Czułam się trochę skrępowana, tym co się teraz dzieje. Brunet chwycił za moją stopę, podnosząc ją i powtarzając te same ruchy blondynki, która od czasu do czasu instruowała go. Nagle jej telefon zadzwonił, odsunęła się na bok, aby kontynuować rozmowę,  co jakiś czas zerkając w naszą stronę.

-Wiesz, że nie musisz tego robić?- zapytałam półgłosem.

-Wiem, ale chcę.-na chwilę oderwał sie od ćwiczeń, aby spojrzeć na moją pewnie jeszcze czerwoną, twarz i posłał mi swój oszałamiający uśmiech. Gdy Alexa skończyła rozmawiać, podeszła do nas pokazując Rylandowie następne ćwiczenia, które następnie wykonywał.

*
Zajęcia tak jak zawsze skończyły się po około dwóch godzinach.  Po ich skończeniu Ryland odwiózł mnie do domu. Wszystkie cwiczenie wykonywał on sam co mnie zdziwiło, że mu się chciało. Czułam się trochę dowartościowana przez to, że mam uwagę płci przeciwnej, co było na prawdę, wielką satysfakcją. Najdziwniejsze są jednak moje reakcje na jego dotyk, gdy mnie podnosi, dotyka ręki czy po prostu patrzy prosto w oczy. To co dziś zrobił było w pewnym stopniu urocze, że się  mną w ogóle interesuje i poświęca mi swój wolny czas. Gdy wróciłam do domu,  Brad nie zdążył podziękować Ryladowi za wszystko, cóż będzie miał pewnie inne okazje.



5 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział!
    Jaki Ryland był kochany dla Lau. Cieszę się, że on ją lubi. W końcu Laura ma jakiegoś przyjaciela.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo<3
    RyRy sie zakochal, a Ross mu ja odbierze... Smutne ale moze prawdziwe
    Czekam na next
    Do napisania
    Kinga :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny < 3
    Ryland jaki kochany:) Ciesze się, że Lau go ma:)
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!
    Czekam na next!
    Pozdrawiam! :)

    http://nadziejana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next.
    Nie mogę się doczekać kiedy Ross uświadomi sobie, że Laura jest dla niego ważna.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń