piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 8

To co się wydarzyło niedawno, gdy byłam u Rydel, było w pewnym stopniu magiczne. Pierwszy raz byłym tak blisko z jakimkolwiek chopakiem, nie czując odrazy do samej siebie. Prawda jest taka, że zawsze bałam się odrzucenia przez wózek,  stopniowo zamykałam się w sobie, tak jest chyba do tej pory. W życiu mam ta­kie mo­men­ty, w których pot­rze­buje­, by ktoś bar­dziej niż zwyk­le pot­rzy­mał mnie za dłoń, szepnął "wszystko będzie dobrze",  był obec­ny, bez względu na wszys­tko. To chwi­le, gdy mu­sze stoczyć ciężką walkę z sa­mą sobą.

Leżałam w łóżku, tempo wpatrując się w biały sufit. W domu ponowała zupełna cisza, co oznaczało, że Brad gdzieś poszedł. Weschnęłam myśląc, że ten dzień będzie taki jak wszystkie. Poczułam wibracje mojego telefonu, leżącego pod poduszką, na której spałam. Przewróciłam się na brzuch, wyjmując telefon.

Od:Nieznany

Może się dziś spotkamy ?-Ry

Wiedziałam, że to pisze Ryland, dziwiło mnie tylko to, że on sam na sam chce się ze mną spotkać. Od razu zapisałam sobie jego numer w kontaktach i odpisałam.

Do:Ryland:)

Z przyjemnością

Od:Ryland:)

Może u ciebie, nie chciał bym sprawić kłopotu

Do:Ryland

Nie ma problemu;) bądź za godzinę, za raz ci wyślę adres

Podniosłam się do pozycji siedzącej i pisząc mu mój adres. W pewnym sensie w środku czułam się podekscytowana jego obecnością. Wsiadłam na wózek od razu podjeżdżając do szafy i  wybierając,  a przynajmniej próbojąc wybrać coś najładniejszego. Ubrałam się w swoje najlepsze dżinsy i szarą, luźną bluzkę, po czym, zaczęłam się malować, trochę tuszu do rzęs i pudru, jak dla mnie wystarczająco. Wyjechałam z pokoju, kierując się do kuchni, odziwo zastając ją w całkiem dobrym stanie. Na stole zauważyłam zrobione kanpaki i małą karteczkę. Wzięłam ją do ręki, tym samym rozkładają ją "będę wieczorem nie czekaj Brad".

Wyżucilam kartkę do kosza i zajęłam się kanapkami. Spojrzałam na zegar, wiszący w kuchni nad stołem. Okazało się, że wszystko zajęło mi nie całe pięćdziesiąt minut, czyli już nie długo pojawi się Ryland. Po mimo, w tak krótkim czasie polubiłam go, lecz nadal się bałam, że następnego dnia idąc przez ulicę nie rzuci zwykłego
" cześć". Czułam wewnętrzny nie pokój, z tym, że nie znajdę z nim wspólnych tematów albo zapanuje nie zreczna cisza, co nie ukrywam chciałabym tego uniknąć. Położyłam talerz do zlewu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, niepewnie pchnęłam wózek do przed pokoju. Przekręciłam zamek, po czym zobaczyłam Rylanda. Brąz włosy, został zaczesane do tyłu, na ustach zawitał wielki uśmiech, był ubrany w czarną bluzkę, z jakimś logiem i dżinsy, a na nogach miał białe vansy.

-Cześć.-powiedział dość niskim tonem. Otworzyłam szerzej drzwi, aby mógł wejść, rzucając ciche "hej". Szedł przodem, przede mną długim korytarzem, dochodząc do salonu. Ruchem ręki wzkazałam aby usiadł na kanpie, co natychmiast zrobił. Wózek ustawiłam tak, że byłam na przeciwko niego.

-Właściwe to...Um co cie do mnie sprowadza?-Zapytałam niepewnie.

-Po prostu... porozmawiać. -odpowiedział, kładąc swoją dużą dłoń, na mojej drobnej ręce, znajdująca się na podłokietniku wózka. Była bardzo ciepła, poczułam dziwny skurcz w dolnej partii ciała, zabrałam swoją dłoń, gdy uznałam to za nie odpowiednie.

-Boisz się mnie ?- zapytał, podnosząc jedną brew ku górze.

-Nie... to znaczy... nie wiem.- głos mi trochę drżał, nie mam pojęcia czemu tak na niego reagowałam.

-Czujesz pewną bariere, ktora odziela cie od ludzi?- bardziej stwierdził niż zapytał.

-Nie, to nie tak.-pokręciłam głową, zaprzeczając. -Po prostu, boje się, że ktoś może mnie zranić.-zaczęłam nerwowo bawić się palcami, spuszczając na nie wzrok.

-Nie bój się.-wysłał mi pokrzepiający uśmiech. -Po­konaj ba­rierę ja­ka od­dziela cię od ludzi, która uniemożli­wia ci na­wiązy­wanie kon­taktów i nie bój się, chwycić od kogos pomocnej dłoni. -podniosłam wzrok, na jego przejęty wyraz twarzy.

-Nie wyobrażasz sobie jakie to trudne, jaki to mi sprawia ból.- Co on może wiedzieć, co ja czuję, osoba porzucona przez swoją rodzinę, nie umiejąc otworzyć się na innych.

-Nie zo­baczysz go gołym okiem,-mówiłam bliska płaczu, było to dość dla mnie trudne.

- A Two­je po­cie­sze­nie czy współczucie nie po­może,  dopóki nie zbliżysz się do człowieka, który jest w podobnej sytuacji, całym swoim ser­cem i nie zaczniesz praw­dzi­wie współodczuwać.-zauważyłam na jego twarzy zakłopotanie. Mówiłam to co czuje.

-Dla mnie przede wszystkim jes­teś kobietą. Cu­dow­nie stworzo­ną kobietą, która tak, jak każda prag­nie być ob­darzo­ny miłością i trak­to­wana tak, jak wszyskie.-uśmiechnął się. Czułam szybszą prace swojego serca, co wywołało jego słowa. Jestem dla niego kobietą ? Poczułam się w pewnym sensie wyjątkowa, nigdy nic miłego nie słyszałam od chopaka, zazwyczaj były to obelgi lub docinki. Mimowolnie na mojej twarzy, wkradł się mały uśmiech.

-Dziękuję.-powiedziałam pół głosem. Poprawiłam się na siedzeniu, z nie wielką sadysfakcją. Te słowa poprawiły mi trochę własną samoocenę, która jest bardzo niska. Ryland przejechał dłonią po swoich włosach, rozglodając się po pomieszczeniu.

-Na tamtym zdjęciu jesteś ty i?- wzkazał ruchem głowy, na drewnianą ramkę, stojącą na komodzie. Zdjęcie pokazywało mnie i Brada. Po mimo moich wyraźnych sprzeciwów, postanowił je wywołać i oprawic. Nie chciałam aby ono tu stało, ale on jest zbyt uparty. Wyglodałam na nim okropnie, było to zdjęcie z nienacka ja w dresach i bez makijażu, do tego zostało zrobione w ośrodku rehabilitacyjnym, przez Alexe.

-I mój brat.- dokończyłam za niego.

-Brat ?- podniósł jedną brew do góry. -Jak ma na imię ?- zapytał.

-Brad.-odpowiedziałam, wzruszając ramionami, nie rozumiałam po co mu to były do szczęścia potrzebne.

-Znasz go ?

-Ta... to znaczy nie.-szybko zmienił zdanie. -widzę go pierwszy raz. -uśmiechnął się, A ja miałam wrażenie, że ten uśmiech należał do wymuszonych, bądź sztucznych.

-Rozumiem, że nie ma go teraz tutaj ?- zapytał, trochę zdenerwowany.

-Nie, nie ma i nie wiem kiedy wróci. Wszystko okey ?- zapytałam, gdy zaczął bawić się swoim palcami.

-Tak. Może coś po robimy ?- zręcznie zmienił temat. -Na co masz ochotę ?

-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami.
Troche zepsuł mi mój humor, po przez krótką rozmowę o moim bracie. Nie wszystko dzieje się wokół niego.

-To może jakiś film ?- zaproponował.

-Wybierz coś. -wzkazałam ręką na półkę, pełną filmów. Zostało to po tym, gdy Brad miał małą zajawke na oglądanie filmów. -A ja pójdę zrobić popcorn.-Obruciłam się w stronę kuchni, gdy Ryland zatrzymał mnie, chwytając za rączkę wózka.

-Poradzisz sobie ?- zapytał z troską.

-Do tej pory sobie jakoś radziłam. -stwierdziłam. Ryland przytaknął głową, po czym póścil wózek. Wjechałam do kuchni, szukając po szafkach pokornu. Znalazłam go w dolnej szafce, razem z miską. Jak dobrze, że  Brad pomyślał o wszystkim. Włożyłam paczkę do mikrofalówki, odpowiednio ją na stawiając.

-Wybrałem już film, mam nadzieje, że ci się spodoba.-wszedł do kuchni.

-Ja też.- dodałam, gdy mikrofalówka wydała z siebie krótki dźwięk.

-Mogę ?- zapytał, gdy ją otwierałam. Odsunełam się dając mu dostęp. Wyjął paczkę otwierając ją i wsypując jej zawartość do miski, którą uprzednio wyjęłam.  Ruszyłam do salonu, gdzie Ryland postawił miskę na szklanym stoliku, siadając na kanapie, biorąc do ręki pilota, włączając video.

-Możesz usiąść obok mnie, na prawdę nie gryze. -zaśmiał się.

-Nie... Um tu mi wygodnie.-próbowałam się z tego wymigac. Nie ma na tyle siły w rękach, aby się podnieść.

-Jak chcesz to mogę ci pomoc.- wstał z miejsca, idąc w moją stronę.

-Na prawdę nie trzeba.- zaprzeczyłam ruchem głowy, zignorował mnie położył jedną rękę za moimi plecami, a drogą pod kolanami, unosząc mnie. Szybko oplotłam ramionami jego szyję, bojąc się, że spadne. Powoli znizyl się ku kanapie, delikatnie kładąc mnie na niej, po chwili usiadł obok mnie, włączając film. Poczułam zimno na swojej skórze, mimowolnie potarlam dłońmi swoje ramiona.

-Zimno ci ?- zapytał unosząc brew.

-Tak.-przytaknełam. Wstał z kanapy, idąc w stronę pufy, gdzie były ułożone koce. Wziął jeden, idąc w moją stronę. Rozłożył go, nakrywajac mnie, a następnie usiadł i sam nakryl sobie nogi. Mimo to, nadal czułam chłod na swoich ramionach. Ryland przysunął się do mnie, zmniejszając między nami odległość.

-Przysun się do mnie, może będzie ci cieplej.-zaproponował. Nie pewnie, oparłam się o swoje ręce, podnosząc się w górę, tak aby usiąść bliżej. Podniósł swoją rękę, tak za znalazła się po drogiej stronie mojego ramienia, zrobił to nie pewnie, co były czuć po jego ruchach. Cały się spiąl, więc  położyłam głowę na jego ramieniu. Rozluźnij się trochę, co sprawiło mi małą radość, że tak reaguje na mój dotyk. Po chwili film się zaczął...






9 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział!
    Cieszę się, że Ryland polubił Laurę, co widać. Był dla niej taki kochany. :)
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział. Nw co mam myśleć o relacji Rolanda z Laurą. Mam nadzieje, że wszystko się ujawni w kolejnych rozdziałach. Czekam niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <3
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu.
    Czekam na następny <3
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No nieźle ;) Gdy tylko znalazłam czas wbiłam na tego bloga i przeczytałam od razu ten rozdział... Zaciekawił mnie a to oznacza, że gdy tylko znajdę znów chwilkę postaram się przeczytać wszystkie rozdziały ;D
    Jest wspaniale! Ale taka drobna rada ;) Masz malutkie i rzadkie błędy. Jestem pewna, że gdy przeczytasz rozdział ze dwa razy przed dodaniem to je wyłapiesz i wtedy po prostu I.D.E.O.L.O.
    Pozdrawiam cieplutko ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. Poprosiłaś mnie o opinię, więc stwierdziłam, że mogłabym przeczytać to ff, choć już nie czytam o historii Raurze. Z początku fan fic zdawał się być znajomy i tak też się okazało, bo miałam z nim styczność na wattpadzie. Ogólnie rzecz mówiąc fabuła nie jest zbyt oryginalna, bo nie pierwszy raz spotykam się z taką tematyką opowiadania, ale gdy przeczytałam pierwsze dwa rozdziały wyczułam to "coś" i to chyba jedyne plusy tego fan fiction. Od razu zaznaczam, że nie jestem profesjonalistką i chcę jedynie pomóc.
    Dwie rzeczy, które rzuciły mi się na oczy to pierdyliard i jeszcze drugie pierdyliard przecinków i w niektórych przypadkach spacje przed znakiem interpunkcyjnym. Później do tego doszło brak ogonków po "e" i literówki.
    Co do przecinków już wspominałam, że jest ich za dużo i to o wiele.

    "Od tamtego czasu, wszystko zaczęło się walić. Podobno, mam jakąś szansę na to abym chodziła. Ale z dnia na dzień, tracę nadzieję, że mi się to uda.* Brak efektów. Chodzę na rehabilitację, od długich sześciu lat. Pół swojego życia spędziłam w ośrodku lub w szpitalu.
    Tak dużo straciłam. Jedynie mój brat, potrzymuje** mnie na duchu. Czasem mam wrażenie, że to właśnie on, walczy za mnie".

    * To zdanie nie ma sensu.
    ** Literówka.

    Poprawny zapis:

    "Od tamtego czasu wszystko zaczęło się walić. Podobno mam jakąś szansę na to, abym chodziła. Ale z dnia na dzień tracę nadzieję na to, że mi się to uda. Brak efektów. Chodzę na rehabilitację od długich sześciu lat. Pół swojego życia spędziłam w ośrodku lub w szpitalu.
    Tak dużo straciłam. Jedynie mój brat podtrzymuje mnie na duchu. Czasem mam wrażenie, że to właśnie on walczy za mnie".

    W tym przypadku jest wiele akapitów do poprawienia i radziłabym ponownie prześledzić każdy rozdziały i pozbyć się niepotrzebnych przecinków.

    Co do spacji przed znakiem interpunkcyjnym to tak. Wygląda to nieestetycznie, a to jedna z najważniejszych rzeczy, na które zwracam uwagę. Czasem również zdarzało się, że spacja była postawiona dwukrotnie. To powinno w podskokach zniknąć.

    Wyłapałam jeszcze pojedyncze błędy, a mianowicie oto jedne z nich:

    "-Proszę Laura, nie rób mi tego. Zostałaś mi tylko ty.- usłyszałam, a na moje ręce poczułam słoną ciecz".

    "(...) a na moje ręce poczułam słoną ciecz". Brzmi to dziwnie, nieprawdaż?

    Poprawny zapis:

    "-Proszę Laura, nie rób mi tego. Zostałaś mi tylko ty.- usłyszałam, a na moich rękach poczułam słoną ciecz".

    Kolejny.

    "-Hey. - powiedziałam, dość oschle".

    Od kiedy "hey" pisze się hej przy "y"? Jest to polskie fan fiction, więc pisanie "hej" przez "y" jest bezsensu. I ten przecinek. Po on komu?

    Poprawny zapis:

    "-Hej. - powiedziałam dość oschle".

    Jeszcze jedno.

    Pisząc rozdział lub i całe opowiadanie w narracji pierwszoosobowej (czyli: Ja chcę ciebie, tylko ciebie [tekst wymyślony na szybko]) Trzeba pamiętać o ogonkach (głównie) przy "e" i "a". Bo to też wpada w oczy.

    Błędów nie jest masakrycznie dużo, ale też nie jest mało, na co oka nie mogę zmrużyć w żadnym wypadku. Nawet, jeśli obie macie dysleksję. Bo od czego jest słownik?

    Mam nadzieję, że Was nie uraziłam, bo chciałam tylko minimalnie pomóc. Nie dążę do tego, żebyście zrezygnowały z pisania, ponieważ krytyka jest bardziej pomocna niż miły komentarz, choć one też pomagają. Liczę na jakąś odpowiedź; może to być nawet hejt, że sama piszę źle (a to prawda :>), i że nie powinnam tego robić, bo jedynie co robię, to zagradzam blogpsota, cokolwiek.

    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za szczerą opinię. Większość błędów jest głównie spowodowana tym, że gdy czytam rozdział po raz setny to już ich po prostu nie widzę. Będę teraz uważniej sprawdzać rozdziały ;)
      Jeszcze raz dziękuję za opinię na pewno uwzględnie twoje uwagi :)

      Usuń
  7. Świetny < 3
    Fajnie, że Ryland i Laura się tak dobrze dogadują i w ogóle :)
    Przepraszam, że tak późno daje komentarz, ale nie miałam czasu :(
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń