Serio, jeszcze się nie przyzwyczaili?!
Kiedy byłam już pod klasą, zobaczyłam opierającego się o framuge drzwi Rossa.
Dlaczego akurat na niego muszę zawsze trafiać ?
Chciałam go ostrożnie i niezauważalnie wyminąć, lecz mi się to nie udało, ponieważ kiedy tylko go ominełam odwrócił się w moją stronę.
- Ooo Marano. - Mruknął, a ja nie miałam zamiaru się odwracać. Jeszcze nie bylo dzwonka na lekcje, więc klasa była pusta,
No super.
Usiadłam przy ławce i zaczęłam się przygotowywać do lekcji, wyjełam wszystkie potrzebne mi rzeczy, gdy ktoś nagle zrzucił moje książki z ławki, podniosłam wzrok aby zobaczyć uśmiechniętego blondyna. Nie odezwałam się. Podjechałam w miejsce, gdzie leżały moje książki chcąc je podnieść, ale ktoś w tym samym momencie kopnął je na drugi koniec sali. Czułam narastającą złość, miałam dość.
Dlaczego on mi to robi?
Dlaczego on ma z tego tą cholerną satysfakcję?!
Każdy normalny człowiek zacząłby się kłócić i krzyczeć, ale ja nie byłam w stanie. Nie miałam odwagi. Byłam tchórzem, właśnie tak jednym słowem mogłam siebie opisać.
Popatrzyłam się na niego, ale szybko tego pożałowałam. Śmiał się, bezczelnie się śmiał.
- Nienawidzę Cię. - syknełam, tak cicho, żeby nie usłyszał.
- Słucham?!-podniósł głos.- Co powiedziałaś, proszę powtórz! - Siedział teraz na ławce, wyraźnie rozbawiony tą sytuacją. Nie odpowiedziałam. Podjechałam po książki, które ten idiota kopnął i wróciłam na swoje miejsce.
- Cierpliwa jesteś. - Westchnął uważnie mi się przyglądając. Nie jestem cierpliwa, tylko nieśmiała. A to co innego. Nie miałam ani grama odwagi, żeby mu odpowiedzieć.
- Czemu nic nie mówisz, Marano?-zakpił.- Jesteś nie mową czy coś? - W tym momencie w oczach zebrały mi się łzy, ale nie chce przy nim płakać. Musiłam nadal trzymać kamienną twarz. Jak gdyby nigdy nic mnie nie ruszyło.
- Nie mów, że już płaczesz? -Zaśmiał się. - Ehh, jesteś po prostu żałosna. -W tym momencie coś we mnie pękło, nie wytrzymałam.
- Jestem żałosna bo miałam wypadek?-wybuchłam,- Bo jestem na wózku? Tak, zdecydowanie jestem żałosna. - odpowiedziałam Ross'owi nie wierząc, że to właśnie zrobiłam. Nie wiem skąd wzięła się moja nagła odwaga. Poczułam wypieki na policzkach, ponieważ byłam zawstydzona całą tą sytuacją. Bo jak szara myszka, ktora nic się nie odzywa, nagle odpyskowała najwiekszemu bad boyowi w szkole ?!
Chłopak uśmiechnął się i już miał coś odpowiedzieć, kiedy do klasy weszła nauczycielka, a za nią reszta uczniów. Ross pokręcił tylko głową i poszedł usiąść do swojej ławki.
Przez resztę lekcji nic się nie działo, przede wszystkim nie miałam już lekcji z blondynem. Nadal nie wierzę, że mu coś odpowiedziałam. Pewnie uznał mnie za idiotkę.
Dlaczego ja się tym przejmuje? A no tak, już mi się przypomniało! Ja zawsze przejmuję się zdaniem innych. Dlaczego nie mogę wszystkiego traktować jak Ross i mieć wszystko i wszystkich gdzieś? Podczas gdy on się niczym nie przejmuję, ja boję się co on o mnie myśli, co myśli Rydel, Ryland czy Ell! To okropne... bo tak strasznie staram się dopasować do nich. Nie chciałabym ich stracić. Przestałam o tym myśleć, kiedy zauważyłam idącego w moim kierunku Ross'a.
Nie, proszę, tylko nie on.
- Ej Marano! -krzyknął.-My chyba nie skończyliśmy, prawda? - Nie odezwałam się.
Dlaczego ja się go tak boję!?
Jedyne o czym marzyłam to o tym, żeby być już w domu, chciałabym się zamknąć w swoim pokoju i nie wychodzić.
- Zadałem pytanie. - Warknął.
- Słyszałam... - Mruknełam.
- Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie - Co on to jeszcze w ogóle pamięta?!
- To jesteś głupia,-stwierdził.- sama wpakowałaś się pod koła tego samochodu, teraz masz skutki i przestać się tak nad sobą użalać, to wręcz zabawne jaką biedną udajesz.
- Tak udaję, że nie mogę chodzić. - Prychnęłam. Nigdy nie byłam w stanie odpowiedzieć chłopakom, a teraz co kłócę się z Rossem? To idiotyczne.
- Śmieszna jesteś.
- Co?-zmarszczyłam brwi.
- Może inaczej, -zasugerował.-Jesteś żałosna, śmieszna to chyba złe określenie.
Jeszcze słowo, a chyba rozpłacze się na środku korytarza, a tylko tego brakowało. Nie chcę, żeby miał tą satysfakcję. Dlaczego on nie może dać mi spokoju! Przecież szkoda czasu na tak żałosną osobę!
Nie mam już siły, chciałam go wyminąć, ale przecież to nie jest takie proste na wózku! A on z łatwością może mi przeszkodzi, dobra on ma rację, jestem żałosna.
- Gdzie idziesz? Czy ja skończyłem?-zapytał poirytowany.
- Tak! Tak skończyłeś! Mam cię dość! Dlaczego nie możesz dać mi tego pieprzonego spokoju?!-podniosłam głos.- Czemu tak bardzo ci zależy, żeby doprowadzić mnie do płaczu? -dodałam. W tym momencie nie wiedziałam co mówię, wyminełam go tak szybko jak tylko umiałam, chciałam jak najszybciej uciec. Usłyszałam jeszcze jak coś za mną krzyknął i się śmiał, ale teraz to już nie miało znaczenia. Dlaczego Brad nie może przepisać mnie do innej szkoły? Może wiele by się nie zmieniło, ale nie było by tam Rossa. A całe to piekło jest właśnie przez niego.
Czy to moja wina, że miałam wypadek? Nie byłam świadoma tego co robię, nie zauważyłam tego samochodu. Gdybym wiedziała jak to się skończy nie uciekłabym z domu, po mimo że sytaucja mnie do tego zmusiła. W tym momencie poczułam na swoich policzkach łzy. Przynajmniej tego już nikt nie zauważy.
Proszę komentujcie! Dla was to tylko chwila, a dla nas duża motywacja!
10 komentarzy = next
Genialny rozdział *.*, no weź nawet mi się łezka w oku zakręciła ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział *.*, no weź nawet mi się łezka w oku zakręciła ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny < 3
OdpowiedzUsuńJak mi jest szkoda Laury :( Też chciałabym wiedzieć, dlaczego on jej to robi.
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńAle Ross jest okropny dla Laury. Normalnie miałam ochotę mu przywalić i to porządnie. Biedna Lau.
Czekam na next. :*
No, no, no..świetny rozdział, czekam na next
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Biedna Lau :(, a co do Rossa szkoda słów.
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na nexta! :)
Pozdrawiam! :)
Ross to cham, mam nadzieję, że zmieni się na lepszego...
OdpowiedzUsuńRozdział cudny
Czekam na next
Do napisania
Kinga :*