środa, 16 marca 2016

Rozdział 6

Minęło dwa tygodnie od ostatniego wspólnego spotkania z Rydel i Ellem. Nie wiem czy to z braku czasu, czy tym, że odwidziało im się spotykania, z nie pełną sprawną osobą. Także minęło dziesięć dni szkoły. W tygodniu dni, były smutne przygnębiające, przez moich prześladowców. Znów uprzykrzali mi całe dnie. A weekendy, były to dnie odetchnięcia. Czas, w którym chodziłam na rehabilitacje. Nadal czekam na jakikolwiek efekt. Za parę tygodni, mam rozmowę z moim lekarzem. Przed tym muszę iść jeszcze na jakieś badania. Chodź nie wiem po co. Brad pewnie, jak zawsze dzień przed będzie chodził uciszony, z racji tej, że zawsze myśli, a może ta rozmowa coś da. Tym samym zasiadając następną nadzieję. I tak co parę miesięcy. Mogę się założyć, że ta rozmowa nic nie da. Właśnie dziś była sobota, druga z rzędu, która spędzę sama. Brad gdzieś się zmył, zostawiając mnie samą. Nie mam mu tego za złe. W końcu ma dwadzieścia jeden lat, taki wiek, że musi się wyszaleć. Tez bym tak robiła na jego miejscu. Nagle mój telefon za wibrował. Wzięłam go z szafki nocnej, na której leżał i odczytałam wiadomość.

Od:Rydel
Do:Laura
Miała byś ochotę, aby mnie odwiedzić?

Myślałam, że o mnie już zapomniała. A teraz zaprasza mnie do swojego domu.

Od:Laura
Do:Rydel

Jasne wyślij mi adres

Po chwili, dostałam odpowiedź z adresem jej  domu. Szybko chciałam się przebrać, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ zakładając spodnie, wylądowałam długą na podłodze. Podniosłam się i usiadłam z powrotem na wózku. Już bez pośpiechu, ubrałam białe dżinsy i bluzkę z napisem "have a nice day" i wyszłam z pokoju, a następnie z domu, uprzednio zakluczając drzwi. Przeczytałam jeszcze raz wiadomość od Delly, po czym zdałam sobie sprawę, że to trzy ulice stąd. Wolnym tempem, pchnęłam dwa duże koła wózka, zmierzać ku końcu ulicy. Dziś dzień był nadzwyczaj ciepły. Promienie słoneczne, prażące wszystko i wszystkich. Jadąc wyszukiwałam chodnika, z jak największą ilością drzew, aby chociaż najmniejszym stopniu schronić się przed promieniami słonecznymi. Dziś każdy zapewne siedzi w domu i odpoczywa od pracy i zgiełku, panujący w centrum Los Angeles.
Po paru minutowej drodze, znalazłam się na odpowiedniej ulicy. Pozostało mi tylko szukać odpowiedniego numeru domu. Jest to ulica należąca do najbogatszych ludzi w L.A lub coś znaczących w mieście. Może to przypadek, że akurat ona tu mieszka. Rozglądam się dookoła, aż wreszcie zobaczyłam upragniony numer, przywieszony do wielkiego domu. Co prawda, Rydel wspominała, że ma rodzeństwo, ale chyba nie aż tyle. Głęboki wdech i wydech. Podjechałam pod drzwi, po czym zadzwoniłam dzwonkiem. Usłyszałam stłumione kroki, po czym drzwi otworzyły się na rozcież, a w progu stał nie znany mi brunet. Na dzień dobry, zapewnię pomyliłam numery lub ulice.

-Przepraszam, chyba pomyliłam domy.- spuściłam wzrok i chciałam zawrócić.

-Czekaj !- zatrzymał mnie. -Ty pewnie jesteś Laura, przyjaciółka Rydel .- stwierdził na, co przytaknęłam głową.

-Wejdź.- otworzył szerzej drzwi. Przejechałam przez próg, po czym brunet pchnął wózkiem w stronę zapewnię salonu.

-Rydel zejdź na dół!- krzyknął w głąb domu, zostawiając mnie na środku pokoju.

-Zapomniałem.-strzelił się z otwartej reki w czoło.- Jestem Ryland.-wyciągnął ku mnie dłoń, która uścisnęłam.- A moje imię już znasz.- uśmiechnęłam się, co zostało odwzajemnione. Ryland usiadł na przeciwko mnie. Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Długie, brąz włosy, zaczesane do tyłu. Piękne, czekoladowe oczy, które spoglądały się na mnie z wielką zawziętością. Pełne usta, co raz wykrzywiające się w uśmiech, ukazując przy tym swoje dołeczki.

-Jestem !- krzyknęła Rydel, biegnąc po schodach.

- Widzę , że miałaś już przyjemność poznać mojego brata.-zauważyła.

-Miałam taką okazję.- uśmiechnęłam się. Rydel usiadła obok Rylanda, na kanapie, tym samym na przeciwko mnie, lecz nie na długo, po chwili jej telefon zaświecił się, dając znać, że ktoś dzwoni. Wstała na równe nogi i wyszłam do innego pomieszczenia. Zostawiając mnie sam na sam, z nim. Jego wzrok wiercił dziurę na moim ciele, co mnie krepowało, lecz postanowiła go zignorować i rozejrzeć się po pomieszczeniu, które swoją drogą było bardzo przestronne. Białe ściany, otaczające mnie z każdej strony. Nowoczesne, czarne meble. Było widać, że dopiero co kupione. Duży, plazmowy telewizor, wiszący na ścianie na przeciwko kanapy, a pod nim zdjęcia, oprawione w ramki. Czarna, przerażająca swoimi rozmiarami kanapa, która pomieściła by nie małą ilość ludzi.

-Rydel dużo mi opowiada o tobie.-odezwał się Ryland.

-Co dokładnie ?- zmarszczyłam brwi.

-Że jesteś bardzo ładna, ale nie wierzyłem jej na słowo, aż do teraz. - wpatrywał się we mnie, w tym samym czasie, gdy ja spuściłam swój wzrok, aby nie zobaczył moich czerwonych policzkow.

-Coś jeszcze ?- starałam zmienić temat.

-Że twoim największym marzeniem jest taniec.- poczułam się upokorzona i zła na Rydel. Mało kto o tym wie. Nie raz wyśmiewali mnie za to. Bo jak dziewczyna jeżdżąca na wózku, miała by tańczyć.
-Że twoim największym marzeniem jest taniec.- poczułam się upokorzona i zła na Rydel. Mało kto o tym wie. Nie raz wyśmiewali mnie za to. Bo jak dziewczyna jeżdżąca na wózku, miała by tańczyć. Takie nie realne. Chociaż nie raz widziałam sportowców, którzy się nie poddawali i brali udział w zawodach, po mimo, że jeżdżą na wózku czy też nie mają jednej nogi czy reki. Dali rade i teraz są kim są. Spełnili swoje marzenia. A taniec ? W tym musi brać udział każda najmniejsza, część ciała. Bez wyjątku. Nogi, ręce, tak jak i głową muszą się zaangażować, w każdy najmniejszy ruch i przeżywać go tak jakby właśnie tworzył swoją własną historie.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć zatkało mnie i to bardzo. Mimowolnie, zeszkliły mi się oczy. Te odruchu nie potrafię już kontrolować. Za późno. Zbyt wiele zła i nie szczęścia spotkało mnie, aby umieć ukrywać swoje uczucia w środku. Chociaż każde, mnie niszczy na swój sposób.

-Powiedziałem coś nie tak ?- zapytał, a na jego twarzy wymalowało się zakłopotanie.

-Nic.-pokręciłam głową.- po prostu, nie lubię o tym mówić .

-Rozumiem i nie naciskam. - okazał się być bardzo wyrozumiały. Mimowolnie jedna, samotna łza spłynęła mi, po policzku. Ryland przybliżył się do mnie. Położył swoją prawą dłoń, na moim policzku i wierzchnią, stroną swojego kciuka starł ją.

-Proszę, nie płacz.- w jego oczach znajdowała się troska. O mnie ?
Ryland znajdował się zbyt blisko mnie, za każdym razem, gdy robił wydech, czułam jego oddech na mojej twarzy. Tkwiliśmy w jednej pozycji wpatrując się w siebie nawzajem. Ryland przybliżył swoją twarz, bliżej mojej. Siedziałam, jak sparaliżowana Nie zdając sobie sprawy, co się dzieje. Jego twarz blisko mojej twarzy, dzielą nas zaledwie kilka centymetrów, gdy nagle mój telefon rozwibrował, na co szybko odskoczyłam od Rylanda. Wyciągnęłam telefon, aby odczytać wiadomość

Od:Brad
Do:Alex

Wracaj już do domu, ciemno się robi. Martwię się .

Nie raz dostawałam takiego SMSa od mojego brata, rozumiem, że mamy tylko siebie dlatego akceptuje to, że jest taki opiekuńczy .

-Przepraszam, ale muszę już iść .
-powiedziałam. Ryland wstał i podał mi swój telefon . Spojrzałam się na niego pytająco.
-Zapisz mi swój numer.- uśmiechnął się . Bez wahania wzięłam od niego jego srebrnego iPhone i napisałam kilka cyfr, składających się w mój numer i oddałam mu go. Odprowadził mnie do wyjścia, po czym pożegnał się ze mną. A ja ruszyłam, w stronę domu. Nie wierzyłam ile się wydarzyło, czyje się jakbym to nie ja byłam na swoim miejscu, tylko ktoś inny, a ja stoję obok i się temu wszystkiemu przyglądam, lecz prawda jest inna, to ja jest uczestnikiem tych wydarzen. Z uśmiechem od ucha, do ucha, wróciłam do domu .





_____________________________
Hej!
Na wstępie chciałabym podziękować za tyle komentarzy! Dziękujemy!
Odpowiedzi na nominację do LBA pojawią się prawdopodobnie za tydzień w zakładce Libster Blog Award. Mamy nadzieję, że rozdział wam się spodoba!









5 komentarzy:

  1. Cudeńko <3
    Przepraszam za taki nijaki komentarz, ale cały czas się uczę;(
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział!
    Cieszę się, że Ryland polubił Lau.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3
    Fajne, że Ryland polubił Lau:)
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryura!!!
    RyRy się zakochał.... Lau tyż......
    Cudo! <3
    do napisania
    Kinga
    PS. Zapraszam do mnie:
    http://innahistorialynchmarano.blogspot.com/
    http://raura-kinga-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń